Cześć!
Dzisiaj z tej okazji, że moje pierwsze akwarium w życiu zakończyło żywot, postanowiłam wyznać swoje grzechy. Tak ku przestrodze, może komuś zaczynającemu swoją przygodę z akwarystyką się przyda.
Zakładanie akwarium:
- nieodczekanie minimum 3 tygodni na zamknięcie cyklu azotowego przed wpuszczeniem ryb (woda prosto z kranu)
- minimalna ilość roślin, co nie pomagało w utrzymaniu balansu biologicznego w zbiorniku
- totalnie jałowe podłoże + brak nawozów = rośliny bardzo słabo rosły
- sadzenie epifitów (Mikrozorium i Anubias) w podłożu, przez co zgniły
- kiepski dobór obsady, a w sumie to jego brak w stosunku do parametrów wody (których nie znałam), przez co częste zgony ryb i większa zapadalność na choroby
- robienie wszystkiego na hura! - akwarium bez ładu i składu, nie cieszące oka
- praktycznie przez ponad rok dużo za wysoka temperatura wody (26 stopni to było minimum, średnio 27-28 stopni!!), co moim zdaniem skutkowało częstymi zgonami ryb na różne pleśniawki, posocznice itd.
W późniejszym czasie:
- zaniedbanie podmian wody = krasnorosty
- nagła zmiana oświetlenia na mocniejsze - wysyp zielenic
- umieszczenie muszli w akwarium, które zatwardzały i tak już bardzo twardą wodę; tak samo skałka
- brak kontroli parametrów wody testami
- karmienie rybek w kółko tymi samymi płatkami
- nieuważne szorowanie szyb gąbką do naczyń - piękne rysy sobie porobiłam tym sposobem na frontowej szybie
Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie żałuję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz